Edit Zgut-Przybylska: Korupcja napędza chińskie inwestycje na Węgrzech i w Europie Środkowo-Wschodniej

Zbliżamy się szybko do punktu, w którym duża część Europy Środkowo-Wschodniej może się stać uzależniona od Chin i ugiąć się pod ich żądaniami. Sytuacja na Węgrzech powinna dać do myślenia całej Unii Europejskiej.

Publikacja: 03.04.2024 14:08

Premierzy Chin Li Qiang i Węgier Viktor Orbán.

Premierzy Chin Li Qiang i Węgier Viktor Orbán.

Foto: EPA/XINHUA / LIU BIN

Co zadziwiające, funkcjonariusze chińskiej policji mogą wkrótce uczestniczyć we wspólnych patrolach na ulicach Węgier, co potwierdziło węgierskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Umowa z chińskim Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego przewiduje, że funkcjonariusze z obu krajów będą patrolować obszary o dużej liczbie turystów. „Pogłębi to wzajemną współpracę w obszarach takich jak walka z terroryzmem, zwalczanie przestępczości międzynarodowej, bezpieczeństwo oraz wzmacnianie zdolności organów ścigania” – informują Węgrzy. Pojawiają się jednak obawy, że motywacja chińskiego rządu jest inna: śledzenie swojej diaspory mieszkającej w Europie, zwłaszcza opozycjonistów.

Czytaj więcej

Chiny podpisały umowy w zakresie bezpieczeństwa z Węgrami

Zacieśniania współpracy Chin i Węgier nie należy bagatelizować

Jest to element szerszej strategii premiera Viktora Orbána, który stale pogłębia relacje z Pekinem. Podczas gdy UE i USA ostrzegają przed zbytnim uzależnieniem się od coraz bardziej autorytarnych Chin, Orbán podwoił swoje zaangażowanie w proces „otwarcia na Wschód” w węgierskiej polityce zagranicznej i został najbardziej zaufanym partnerem Pekinu w Unii Europejskiej.

Viktor Orbán był jedynym przywódcą UE, który w październiku wziął udział w chińskim szczycie Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI – Belt and Road Initiative; chiński plan inwestycji w globalną infrastrukturę), gdzie odbył rozmowy z prezydentem Xi oraz Władimirem Putinem. „Jesteśmy głęboko przekonani, że jest to inicjatywa, która zmieni świat, zmieni globalną gospodarkę i przekształci świat w miejsce, które będzie służyć dobrobytowi większej liczby ludzi niż wcześniej” – oświadczył Orbán w stolicy Chin. Podczas kadencji Xi, jak stwierdził, stosunki między dwoma krajami „wzrosły do rekordowego poziomu”.

Czytaj więcej

Orbán podał rękę Putinowi w Chinach. Rozmawiają o dalszej współpracy

Skala tej współpracy nie powinna być bagatelizowana. Węgry wielokrotnie blokowały lub opóźniały krytyczne oświadczenia Unii wobec Chin, szczególnie w kwestii praw człowieka w Hongkongu. Orbán równocześnie zabiegał o to, by chińskie firmy otworzyły swoje sklepy na Węgrzech. Firma CATL, uważana za blisko związaną z Komunistyczną Partią Chin, zamierza zbudować na Węgrzech fabrykę baterii o wartości 7,3 mld euro. Chiński gigant samochodów elektrycznych BYD ogłosił, że zbuduje tam swój pierwszy europejski zakład produkcyjny. Największa baza logistyczna i produkcyjna firmy telekomunikacyjnej Huawei poza Chinami również znajduje się na Węgrzech.

Jak chińskie inwestycje jeszcze bardziej osłabiają demokrację na Węgrzech

Jednym z flagowych projektów Inicjatywy Pasa i Szlaku jest linia kolejowa Budapeszt–Belgrad. Ten mocno opóźniony projekt wzbudził kontrowersje ze względu na rzekomo wysokie koszty i decyzję węgierskiego parlamentu o utajnieniu szczegółów na jego temat. Ta inwestycja kolejowa jest finansowana głównie z chińskiej pożyczki.

Orbán łączy swój eurosceptyczny dyskurs z opowieścią o związkach Węgier z autokratycznymi państwami, takimi jak Chiny, Rosja i republiki Azji Środkowej. Jego zdaniem logiczne jest, że Węgry powinny pogłębiać więzi z tymi krajami, biorąc pod uwagę upadek Zachodu. Niemniej wspomniany projekt kolejowy pokazuje, że głównym motorem chińskiej polityki Orbána może być korupcja. Pojawiły się doniesienia, że rodzina Lőrinca Mészárosa, najbogatszego człowieka na Węgrzech i przyjaciela premiera z dzieciństwa, jest jednym z głównych beneficjentów ekonomicznych tego połączenia kolejowego.

Chińczycy wykorzystują tzw. korodujący kapitał do wpływania na kształtowanie polityki na Węgrzech i w innych krajach, przyczyniając się tym samym do osłabienia demokracji

Chociaż koncepcja parasolowa otwarcia na Wschód miała podłoże ideologiczne, elita rządząca uważała ją przede wszystkim za okazję biznesową do przyspieszenia bogacenia się. Powiązane z Orbánem elity biznesowe są już w stanie czerpać korzyści z chińskich inwestycji w elektrownie akumulatorowe na Węgrzech. Serwis śledczy VSquare poinformował, że chińskie firmy zamierzają budować elektrownie słoneczne, aby zaspokoić swoje potrzeby energetyczne w ramach inwestycji szacowanej na 2,5 mld dol. Według VSquare przyniesie to korzyści powiązanym z rządem węgierskim firmom działającym jako podwykonawcy, ponieważ dominują one w niektórych segmentach przemysłu energii słonecznej.

Istnieje jednak duże ryzyko, że rozwijające się więzi biznesowe Węgier z Chinami mogą pomóc elitom politycznym w konsolidacji władzy nad państwem i społeczeństwem. Te projekty mogłyby zatem pogłębić sieć klientelistyczną, którą Orbán zbudował w ciągu półtorej dekady, jeszcze bardziej podważając jakość rządów i zaufanie do demokratycznych instytucji w kraju. Chińczycy wykorzystują tzw. korodujący kapitał – pozbawiony przejrzystości, odpowiedzialności i orientacji rynkowej – do wpływania na kształtowanie polityki na Węgrzech i w innych krajach, przyczyniając się tym samym do osłabienia demokracji.

Węgry pod rządami Viktora Orbána nadal będą hamulcowym w Unii Europejskiej

Orbán zachwala swoje więzi z Chinami, aby zaprezentować się jako globalny gracz. Chińskie inwestycje stanowią dalsze wsparcie i legitymizację jego klientelistycznej korupcyjnej siatki, a premier prawdopodobnie nadal będzie polegał na inwestycjach z autokratycznych państw, aby wzmocnić poparcie w swoim kraju. Dlatego też Węgry pod rządami Viktora Orbána prawdopodobnie nadal będą przeszkodą w podejmowaniu przez UE wspólnych decyzji, mających na celu przeciwdziałanie rosnącym globalnym wpływom Chin.

W Unii, która nalegała na państwa członkowskie, aby „oddzieliły się”, a w niektórych przypadkach „odłączyły się” od Pekinu, powinny istnieć obawy dotyczące tego, w jaki sposób niektóre inwestycje są wykorzystywane do wspierania coraz bardziej niedemokratycznego rządu. Jest to szczególnie istotne w odniesieniu do dostaw tzw. czystych technologii – przestrzeni zdominowanej przez Chiny. Na Węgrzech, podobnie jak w Polsce, będącej ich partnerem z Grupy Wyszehradzkiej, trwa wyścig o pozycję lidera w branży pojazdów elektrycznych. To z kolei rodzi potrzebę skalowania produkcji baterii litowo-jonowych, tworząc klimat, w którym rządy tych krajów aktywnie zabiegają o bezpośrednie inwestycje zagraniczne.

Czytaj więcej

Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"

W przypadku Polski 70 proc. paneli fotowoltaicznych w kraju pochodzi obecnie z Chin. Wprawdzie ta kwestia zaczęła się pojawiać w dyskusjach na szczeblu krajowym, jednak poza kręgami eksperckimi niewiele osób wydaje się być zaniepokojonych tą podwójną grą, biorąc pod uwagę rolę Pekinu jako czynnika wspierającego rosyjską agresję u naszych granic.

Prawda jest taka, że bez odpowiednich środków zapobiegawczych zbliżamy się szybko do punktu, w którym duża część Europy Środkowo-Wschodniej może się stać uzależniona od Chin i ugiąć się pod ich żądaniami. Skutki takich zależności nie mogą być postrzegane wyłącznie przez pryzmat lokalny. Będą one podważać i stawiać długoterminowe pytania o przyszłą rentowność całego rynku europejskiego, biorąc pod uwagę osiągnięcia Pekinu w zakresie erozji regulacji i podsycania korupcji w krajach inwestorów. 

Obecna postawa Węgier – kraju, który już znalazł się na spadkowej trajektorii demokratycznej – i jego sąsiadów powinna służyć jako ostrzeżenie dla przywódców UE o skali zależności państw członkowskich i szkodach, jakie mogą zostać wywołane w Europie przez dalszą chińską ekspansję.

Edit Zgut-Przybylska

Edit Zgut-Przybylska

mat. pras.

Autorka

Edit Zgut-Przybylska

Socjolożka, profesor nadzwyczajny w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz stypendystka CEU Democracy Institute 

Co zadziwiające, funkcjonariusze chińskiej policji mogą wkrótce uczestniczyć we wspólnych patrolach na ulicach Węgier, co potwierdziło węgierskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Umowa z chińskim Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego przewiduje, że funkcjonariusze z obu krajów będą patrolować obszary o dużej liczbie turystów. „Pogłębi to wzajemną współpracę w obszarach takich jak walka z terroryzmem, zwalczanie przestępczości międzynarodowej, bezpieczeństwo oraz wzmacnianie zdolności organów ścigania” – informują Węgrzy. Pojawiają się jednak obawy, że motywacja chińskiego rządu jest inna: śledzenie swojej diaspory mieszkającej w Europie, zwłaszcza opozycjonistów.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Duopol kontra społeczeństwo
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?