Do Sejmu trafiła ustawa o bezpiecznym przerywaniu ciąży

Do Sejmu wpłynęły dwa projekty Lewicy dotyczące przepisów aborcyjnych. Jeden z nich nosi tytuł ustawa o bezpiecznym przerywaniu ciąży.

Publikacja: 14.11.2023 10:11

Posłanki Lewicy Anna Maria Żukowska  i Katarzyna Kotula oraz senator Magdalena Biejat podczas konfer

Posłanki Lewicy Anna Maria Żukowska i Katarzyna Kotula oraz senator Magdalena Biejat podczas konferencji prasowej na korytarzu sejmowym przed pierwszym posiedzeniem izby w Warszawie

Foto: PAP/Rafał Guz

Pierwszy projekt dotyczy nowelizacji kodeksu karnego. Jak czytamy na stronie Sejmu chodzi o częściową depenalizację czynów związanych z terminacją ciąży: całkowitego wyłączenia przestępności przerywania ciąży do jej 12 tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.

Drugi projekt Lewicy nosi tytuł ustawa o bezpiecznym przerywaniu ciąży. Z informacji na stronie Sejmu wynika, że projekt dotyczy zagwarantowania prawa do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerywania ciąży do końca 12 tygodnia jej trwania, a w określonych przypadkach także po upływie 12 tygodnia. Zakłada też wprowadzenie dodatkowych regulacji w zakresie klauzuli sumienia, dekryminalizacji przerywania ciąży za zgodą osoby w ciąży oraz udzielania osobie w ciąży pomocy w jej przerwaniu.

Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Samorząd
Krzyże znikną z warszawskich urzędów. Trzaskowski podpisał zarządzenie
Prawo pracy
Od piątku zmiana przepisów. Pracujesz na komputerze? Oto, co powinieneś dostać
Praca, Emerytury i renty
Babciowe przyjęte przez Sejm. Komu przysługuje?
Spadki i darowizny
Ten testament wywołuje najwięcej sporów. Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok
Sądy i trybunały
Sędzia WSA ujawnia, jaki tak naprawdę dostęp do tajnych danych miał Szmydt