Jak start-upy mogą wyjść z finansowego zakrętu

Do polskich start-upów w ostatnich miesiącach płynęło znacznie mniej pieniędzy od inwestorów niż wcześniej. Dlaczego tak się działo? Co należy zmienić, aby wsparcie dla młodych, innowacyjnych firm wzrosło?

Publikacja: 28.02.2024 03:00

Liczby są nieubłagane. Wg PFR w 2023 roku fundusze venture capital zasiliły polskie start-upy kwotą o 42 proc. niższą niż rok wcześniej. Czy możemy mówić o poważnym kryzysie? – zastanawiali się goście debaty „Start-upy na finansowym zakręcie. Przyszłość inwestowania w innowacyjne spółki”.

– Problem na pewno istnieje. Mamy lukę kapitałową na rynku. Spadki finansowania i w Polsce, i globalnie – diagnozował Dariusz Żuk, CEO AIP Seed. – Myślę, że będzie gorzej. To widać już po pierwszym kwartale tego roku. Na to się nałożył koniec finansowania ze środków publicznych – z poprzedniej perspektywy unijnej, i brak kapitału z PFR – dodał.

Czy są dobre projekty?

Jednak zdaniem Jarosława Sroki, członka zarządu KI Next, trudno interpretować tę sytuację jednoznacznie. Zwrócił uwagę, że ze strony publicznej zadeklarowano już miliardowe kwoty na inwestycje dla start-upów. – Z drugiej strony sam proces selekcji, dopinania umów inwestycyjnych może być bardzo długi. Ile więc będzie zamkniętych tych inwestycji, ile start-upów de facto będzie beneficjentami tych projektów, też nie wiemy – zauważył.

Sroka zwrócił uwagę na jeszcze jeden ważny wątek – co z podażą interesujących projektów? – Czy my naprawdę jesteśmy takim rynkiem, na którym fundusze dzisiaj mają w czym wybierać? Moim zdaniem niestety ta podaż jest dość ograniczona. Spółek naprawdę interesujących, które osiągnęły już istotny, wymierny poziom rozwoju, które generują przychody, które udowodniły, że w konsekwentny i skuteczny sposób budują swój biznes, jest stosunkowo niewiele – mówił.

Marta Pawlak, Head of Legal & Public Policy Advisor, Startup Poland, wskazała, że brak projektów w kraju może wynikać z warunków, w jakich muszą funkcjonować start-upy w Polsce. – Start-upy bardzo często mówią o braku zachęt inwestycyjnych, niestabilności systemu regulacyjnego – zauważyła. ESOP-y, programy, które umożliwiają przekazanie udziałów start-upu pracownikom, są na świecie standardem. – W Polsce jest to bardzo trudne i dlatego tylko 30 proc. start-upów wprowadza takie programy. Do tego dochodzi niestabilny system podatkowy, bardzo skomplikowany przez Polski Ład. Prowadzi to do tego, że według naszego zeszłorocznego badania prawie połowa start-upów myślała o ewakuacji za granicę – dodała.

Przedstawicielka Startup Poland wskazała też, w jaki sposób finansują się start-upy. – Według naszego badania najwięcej, 51 proc., start-upów finansuje się na początku ze środków własnych. Zastanówmy się więc, dlaczego na przykład aniołów biznesu jest tak mało. Co ciekawe, relatywnie mało start-upów korzysta z systemu finansowania publicznego – 23 proc. z NCBR, 16 proc – PARP, 8 proc – PFR – wyliczała Marta Pawlak.

Inny obraz finansowania start-upów przedstawił Radosław Czyrko, partner zarządzający Tar Heel Capital Pathfinder. Jego zdaniem polski rynek jest jednak zbyt mocno uzależniony od kapitałów publicznych. – Jeśli PFR ma lukę kapitałową przy przechodzeniu z jednego programu na drugi, to mówimy, że cały rynek łapie zapaść – mówił. – Warto się zastanowić, dlaczego finansowanie tak mocno w Polsce polega na finansowaniu publicznym. Nie byłoby tak dotkliwej luki, gdyby kapitał czysto prywatny był dużo silniejszy – dodał.

Krystian Cieślak, CEO Agencji RO, wskazał jednak, że chęci inwestorów prywatnych zostały bardzo mocno ostudzone. – Sytuacja geopolityczna sprawia, że mamy niepewność na rynku. Firmy w tej chwili ostrożniej dysponują środkami – wskazał. Cieślak nie zgodził się z tym, że na rynku brakuje projektów. – Trudność polega na tym, żeby się na nich poznać i zaryzykować pieniądze. Bolączką polskiego rynku od dawna była swego rodzaju zachowawczość. Dysponowaliśmy środkami publicznymi i ograniczonymi funduszami osób prywatnych. Te pieniądze były często inwestowane w spółki, które są relatywnie bezpieczne, np. e-commerce. Ze śmiałymi projektami był problem.

Niekorzystną rolę sytuacji geopolitycznej podkreśliła również Marta Pawlak. – Percepcja Polski jako kraju bezpiecznego do inwestycji troszeczkę osłabła – zauważyła. – Sytuacja geopolityczna też nie może być ignorowana i musimy wykonywać mocną pracę, żeby pokazywać, że to dobry kraj do przyciągania inwestycji.

Tylko że pieniędzy na inwestycje może być mniej w skali globalnej. – W ostatnich latach trwał boom, pieniądze płynęły szerokim strumieniem – mówił Tomasz Reiter, partner, członek zarządu BDO. – A być może jest tak, że wracamy do momentu równowagi, normalności. To były lata wyścigu – trzeba szybko kupować, bo nie zdążymy, wyprzedzą nas inni. Teraz rynek powiedział: sprawdzam – dodał.

Poziom inwestycji w start-upy rósł w Polsce przez lata. Nic dziwnego zatem – zdaniem Piotra Grabowskiego, współzałożyciela Foodtech.ac – że inwestorzy prywatni zaczęli ograniczać finansowanie, gdy w 2020 r. nastąpiło tąpnięcie gospodarki związane z pandemią. – Pamiętajmy, że  inwestowanie w start-upy to jest najwyższa klasa ryzyka, jeśli chodzi o aktywa – mówił. Na rynku jest też mniej osób, które chcą założyć start-up. – Mniej ludzi chce podjąć ryzyko budowania biznesu w tak trudnych warunkach – zauważył Grabowski. Nie krył jednak optymizmu. – Ten rok będzie bardzo dobry pod kątem może nie wydawania, ale gromadzenia finansowania na rynku. Ruszają programy, a środków generalnie będzie więcej na tę nową pięcioletnią perspektywę – dodał.

Komercjalizacja to ciągle problem

Jednak Małgorzata Szczepańska, dyrektorka Departamentu Programów Wsparcia Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, przypomniała, że nigdy środki, które administracja zaplanowała jako te, które mogą być zainwestowane w rynek, nie były wykorzystane w całości. – W każdej perspektywie strona administracji publicznej była zawsze zbyt optymistyczna i zakładała, że ten rynek będzie w stanie przyjąć więcej środków niż ostatecznie na koniec perspektywy się okazywało – mówiła. Przyczyny? – Albo strona podażowa tych projektów była za słaba i fundusze VC nie inwestowały, bo po prostu one nie były wartościowe – wyjaśniła Szczepańska. – Albo decydowały uwarunkowania prawne, finansowe, podatkowe czy inwestycyjne – dodała. Podkreśliła także, że w kolejnej perspektywie nie zabraknie środków publicznych, które mogą być zainwestowane na rynku kapitałowym.

Małgorzata Szczepańska wskazała również na kolejną słabość „podażową” naszych projektów start-upowych. – Komercjalizacja pomysłów, które powstają na uczelniach, jest u nas bardzo słaba. Tu prostu jest potrzebna jakaś strukturalna zmiana polegająca na tym, że młodzi naukowcy nauczą się, jak rozmawiać z inwestorami, z rynkiem inwestycyjnym, kapitałowym. I będą w jakiś sposób do tego zachęcani – zauważyła.

– Staramy się tworzyć takie platformy, miejsca, gdzie można się spotkać i porozmawiać, bo nie ma na typowo naukowej uczelni żadnych ścieżek komercjalizacji. Dołożenie biznesu do uczelni to jest dramatycznie istotny aspekt w tej perspektywie – stwierdził Tomasz Reiter.

Co zatem powinno się zmienić? W jaki sposób sprawić, żeby finansowanie, również ze strony podmiotów prywatnych, płynęło do polskich start-upów szerszym strumieniem? – Niestety, ze smutkiem muszę powiedzieć, że od 20 lat dyskutujemy o tym samym, czyli badaniach i rozwoju, łączeniu biznesu z nauką – zauważył Dariusz Żuk. Jego zdaniem to niewiele daje. – Dlatego proponowałbym skupić się na małych zmianach. Powstała Polska Rada Przedsiębiorców, którą stworzyliśmy przy Pracodawcach RP. Jeżeli chodzi o nasz sektor, mamy trzy postulaty. Najważniejszy to uporządkowanie ASI, czyli alternatywnych spółek inwestycyjnych. Chodzi z grubsza o to, aby nie wyprowadzać kapitału za granicę. Dzisiaj to się nie udaje. Drugi temat to ESOP-y, które nie działają. I kolejna sprawa to jest PPK, na całym świecie, w państwach rozwiniętych, fundusze emerytalne inwestuje w innowacyjne spółki.

– Sądzę, że brakuje tej wisienki na torcie – mówił z kolei Radosław Czyrko. – Czyli jednego czy dwóch dużych wyjść z inwestycji, naprawdę głośnych, które pokażą w szerszej perspektywie, że są możliwe wysokie zwroty. Do tej pory mówimy o kolejnych rundach inwestycyjnych, bardzo ciekawych, dużych, ale takiego głośnego wyjścia z inwestycji nie mieliśmy. A to mogłoby powodować chęć inwestowania szerszego kręgu inwestorów prywatnych – dodawał.

Jarosław Sroka nawiązał do samego formatu działania start-upów: – Moim zdaniem zmieniła się definicja ryzyka w funduszach VC. Ryzyko tak wysokie jak wcześniej już nie będzie akceptowane. Okazało się, że zarządzanie w warunkach ograniczonego dostępu do kapitału, szacunek dla pozyskanych pieniędzy, umiejętność zarządzania gotówką, budowania dodatkowych relacji z klientami w celach optymalizacji wydatkowania tych pieniędzy, szukanie optymalizacji modelu finansowego, zarządzania kadrami – to wszystko odróżnia tych, którzy na biznesie się znają, którzy mają przyszłość przed sobą, od tych, których projekty nie rokują.

Rentowność, nie skala

Krystian Cieślak zaproponował wręcz dokładne przyjrzenie się modelowi biznesowemu przez same start-upy: – W tej chwili jak chcesz pozyskiwać finansowanie, to nie stawiaj na skalowanie się, tylko patrz na rentowność – deklarował. Jego zdaniem trzeba też zmienić model komunikacyjny start-upów. – Czasami inwestorzy prywatni są mało zorientowani, po prostu nie wiedzą, co finansować – zauważył.

– Duża szansa to kontakt z zagranicą – dodał Piotr Grabowski. – My zachęcamy naszych partnerów, żeby jeździli na zagraniczne konferencje, targi, żeby po prostu mieli okazję zobaczyć, jak coś wygląda w większej skali. To ciężko sobie wyobrazić, dopóki się tego nie zobaczy – dodał.

Marta Pawlak wróciła do kwestii regulacji prawnych: – Kontynuujmy to, co było dobre. Po prostu pracujmy razem z biznesem. Wymiana wiedzy i kompetencji jest bardzo ważna. To jest tak proste, aż tak trudne.

Na pewno możecie państwo z naszej strony liczyć na dialog. Taki otwarty dialog – zadeklarowała Małgorzata Szczepańska. – Wydaje mi się, że teraz jest dobry klimat do tego, żeby uwzględniać postulaty przedsiębiorców.

Liczby są nieubłagane. Wg PFR w 2023 roku fundusze venture capital zasiliły polskie start-upy kwotą o 42 proc. niższą niż rok wcześniej. Czy możemy mówić o poważnym kryzysie? – zastanawiali się goście debaty „Start-upy na finansowym zakręcie. Przyszłość inwestowania w innowacyjne spółki”.

– Problem na pewno istnieje. Mamy lukę kapitałową na rynku. Spadki finansowania i w Polsce, i globalnie – diagnozował Dariusz Żuk, CEO AIP Seed. – Myślę, że będzie gorzej. To widać już po pierwszym kwartale tego roku. Na to się nałożył koniec finansowania ze środków publicznych – z poprzedniej perspektywy unijnej, i brak kapitału z PFR – dodał.

Pozostało 93% artykułu
Orzeł Innowacji
W Polsce ciężko zbudować spółkę technologiczną o globalnym zasięgu
Orzeł Innowacji
Szukanie tych, którzy odmienią nasz świat
Orzeł Innowacji
Jak przyspieszyć innowacyjność
Orzeł Innowacji
AI coraz głębiej sięga inwestorom do kieszeni
Orzeł Innowacji
Trwa odliczanie do końca kryzysu