Prof. Ryszard Markiewicz: Można obciążyć producentów filmów wypłatami dla twórców i artystów

W proponowanym modelu tantiemy byłyby płatne przez platformy streamingowe, niezależnie
od zawartych umów z podmiotami praw autorskich, np. producentami filmów – mówi prof. Ryszard Markiewicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista z zakresu prawa autorskiego.

Publikacja: 04.03.2024 10:36

Prof. Ryszard Markiewicz: Można obciążyć producentów filmów wypłatami dla twórców i artystów

Foto: ANDRZEJ BIALIK

„Implementujemy prawo do korzystania z tantiem w internecie i wpisujemy do ustawy prawo do pobierania tantiem dla twórców i wykonawców audio-wideo” – ogłosił minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz. Czy jest to rozwiązanie zgodne z prawem UE?

Sprawa jest skomplikowana. Transponowana dyrektywa 2019/790 nie zawiera tego typu rozwiązania. Przewiduje tylko w art. 18 nakaz zapewnienia w zawieranych umowach twórcom „odpowiedniego i proporcjonalnego wynagrodzenia”. By realizować ten wymóg w odniesieniu do utworów audiowizualnych, do projektu nowelizacji prawa autorskiego ma zostać wprowadzony przepis zapewniający stosowne wynagrodzenie twórcom i artystom wykonawcom dzieła audiowizualnego ze względu na publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym. Nie jest to wprawdzie wynagrodzenie umowne, do którego odwołuje się dyrektywa, ale spełnia jej cel. Polską regulacją objęte zostaną nie tylko „klasyczne” platformy udostępniające filmy typu Netflix czy Disney+, ale nadto platformy udostępniające filmy zamieszczane przez jego użytkowników – typu YouTube. Proponowane rozwiązanie w zasadzie nie narusza prawa UE – mówię „w zasadzie”, gdyż można mieć wątpliwość, czy w ostatnim przypadku, tzn. objęcia tym przepisem także platform typu YouTube, nie jest naruszony art. 17 dyrektywy 2019/790 regulujący kompleksowo autorskoprawne aspekty działania tego typu platform.

Ale zdecydowanie zarzucić można niezgodność proponowanej nowelizacji prawa autorskiego z rozpatrywaną tu dyrektywą ze względu na jej zakres. Zauważmy bowiem, że zabezpiecza ona – według zapowiedzi – tylko słuszne interesy twórców i artystów wykonawców utworu audiowizualnego oraz artystów wykonawców utworu muzycznego lub słowno-muzycznego (ale pominięto tu twórców) ze względu na streaming. A co z ochroną praw innych twórców utworów podobnie eksploatowanych, np. gier komputerowych, programów komputerowych, podcastów? Dlaczego także brak podobnych gwarancji dla twórców klasycznie, a więc poza internetem, eksploatowanych dzieł, a więc autorów np. książek, fotografii, utworów plastycznych? Tu regulacja jest dla nich bezwzględna: „wynagrodzenie odpowiednie i proporcjonalne” jest zapewnione tylko w przypadku pominięcia tej kwestii w umowie z nimi. A zatem polska ustawa autorska dalej nie ma przewidywać żadnych ograniczeń ani co do zawierania umów nieodpłatnych, ani umów, w których przewidziano nieodpowiednie i nieproporcjonalne wynagrodzenie. Muszę powiedzieć, że nie rozumiem bierności środowisk twórczych na takie pominięcie ich interesów.

Czy ustanowienie tantiem dla twórców utworów audiowizualnych jest słuszne?

Nie znam dostatecznie warunków polskiego rynku audiowizualnego, ale uważam, że jest rozwiązaniem racjonalnym powiązanie wynagrodzeń twórców i artystów wykonawców z efektami ekonomicznymi generowanymi przez udostępnianie filmów u korzystających z utworów. Jeżeli dotychczas nie zapewniali tego producenci filmów, to należało wprowadzić odpowiednią regulację. W proponowanym modelu tantiemy byłyby płatne przez platformy streamingowe, niezależnie od zawartych umów z podmiotami praw autorskich, np. producentami filmów. Zwiększenie kosztów ich działania zmniejszy ich zyski lub wpłynie na obniżenie opłat licencyjnych płatnych producentom filmów lub – co też prawdopodobne – obciąży dodatkowo konsumentów, np. przez zwiększenie opłat abonamentowych.

W świetle proponowanej regulacji zobowiązany do wynagrodzenia na rzecz twórcy utworu audiowizualnego ma być korzystający, a nie podmiot, na rzecz którego przeniósł swe prawa twórca, a więc producent filmu. Czy to jest właściwe rozwiązanie?

Istnieje szereg argumentów przemawiających za nim. Związane są one przede wszystkim z łatwością dochodzenia wynagrodzeń i możliwością określenia korzyści generowanych przez korzystanie z danego utworu [follow the money – idź tropem pieniędzy – red.], a także związane z relatywnie długotrwałym utrzymywaniem w Polsce tego modelu wynagrodzeń dla korzystania z filmów dla innych pól eksploatacji [np. nadawania w TV i wyświetlania w kinach]. Nie mam także wątpliwości, że słuszne jest powierzenie pobierania tych tantiem organizacjom zbiorowego zarządzania.

Zasadnicza wątpliwość związana z proponowanym modelem wynagradzania twórców wiąże się ze skutkami wynikającymi z tzw. zasady asymilacji przewidzianej m.in. w konwencji berneńskiej. Upraszczając – polega ona na tym, że obywatelom z krajów związanych tą konwencją przysługują w innym kraju te same prawa, jakie przyznane są jego „własnym” obywatelom i to niezależnie od istnienia tego rodzaju ochrony w „kraju obywatelstwa”. A więc np. choć w USA omawiane prawo nie zostało wprowadzone [odpowiednie uprawnienia twórców są zapewnione umownie] – to współautorom filmów amerykańskich eksploatowanych w Polsce będzie przysługiwać prawo do tantiem na takich samych zasadach jak polskim twórcom. Nie ulega wątpliwości, że znaczna część repertuaru filmowego streamingowanego dla polskich odbiorców pochodzi z zagranicy, a twórcy także tych filmów [w świetle zasady asymilacji] byliby uprawnieni do wynagrodzeń ustalanych na takich samych zasadach, jakie obowiązują dla polskich twórców. Gdyby zatem zostało przesądzone, że w omawianym zakresie obowiązuje zasada asymilacji (wskazywałoby na to polskie orzecznictwo sądowe – choć pojawiają się głosy kwestionujące taką ocenę), to ze względu na prognozowany znaczny wypływ środków pieniężnych za granicę należałoby ponownie przemyśleć zaproponowaną konstrukcję.

Czytaj więcej

Koncerny muzyczne protestują. Boty podrobią już każdego wykonawcę

Powyższych niebezpieczeństw nie zawiera obciążenie płatnościami nie korzystającego utworu audiowizualnego, ale podmiotu, któremu przysługują prawa autorskie do utworu audiowizualnego. Nabywając od twórców prawa wyłączne do utworu, producent powinien się przychodami z eksploatacji stosownie (a więc odpowiednio i proporcjonalnie) z nimi „dzielić”. Eliminowałoby to trudności i niepewność związaną z stosowaniem asymilacji. Jest tak dlatego, że zasada ta obejmuje prawa twórców [a do nich należałoby zaliczyć prawo do tantiem w proponowanym kształcie], a nie uprawnienia wynikające z umów zawieranych z nimi. W sugerowanej rządowej nowelizacji prawo do tantiem ma charakter samodzielny, formalnie nie jest związane z umową zawieraną przez twórcę i obciąża „osobę trzecią”. Natomiast według tu proponowanego rozwiązania zobowiązanie do wypłaty tantiem dla twórcy miałoby swą podstawę w umowie producenta z twórcą i nie dotyczyłoby uprawnień twórców wynikających z umów zawieranych z zagranicznymi producentami filmowymi. Jest bowiem oczywiste, że polska ustawa, regulująca obligatoryjnie stosunki umowne między twórcą a producentem filmu, nie rozciąga się na umowy zawierane w USA.

Dla celów wyliczania należnej twórcom opłaty ze strony producentów punktem odniesienia powinny być przychody uzyskiwane przez korzystającego z danego utworu audiowizualnego, a nie producenta. Zauważmy, że uwzględniać należałoby tylko przychody z polskiej produkcji filmowej. Racjonalnym rozwiązaniem byłoby powierzenie obowiązku dochodzenia tego wynagrodzenia organizacjom zbiorowego zarządzania, a nawet ustawowe ustalenie procentu przychodów np. producenta filmu z danej postaci eksploatacji, obowiązkowo przeznaczonego dla twórców i artystów wykonawców. Przy takiej regulacji znika zagrożenie asymetrii w krajowych i zagranicznych wypłatach z tytułu omawianych wynagrodzeń – przysługiwałyby tylko twórcom i artystom wykonawcom z polskich utworów audiowizualnych.

Czy ten system – który pan sugeruje – nie będzie jednak zbyt skomplikowany?

Będzie skomplikowany i mniej wygodny dla wszystkich, ale bez ryzyka nadmiernego wypływu pieniędzy za granicę. W każdym bądź razie przed podjęciem ostatecznej decyzji konieczna jest porządna analiza ekonomiczna i prawna, w jakim zakresie – wobec wprowadzenia zapowiadanej nowelizacji prawa autorskiego w aktualnym kształcie – wiązałoby się to z koniecznością nieproporcjonalnych wypłat dla twórców spoza Polski.

Nie jest też tu uwzględniana sztuczna inteligencja. Mamy obecnie wielki spór, w jakim zakresie przysługują prawa autorskie przy jej wykorzystaniu w tworzeniu utworów, a nawet czy można trenować ją na bazie utworów bez dodatkowego wynagrodzenia.

Sztuczna inteligencja to nowy problem, najważniejszy obecnie także dla prawa autorskiego. Dotyczy oczywiście również twórców filmowych, którzy obawiają się, że zostaną wręcz wyeliminowani. Zastrzeżenia takie podnoszą np. scenarzyści seriali telewizyjnych. Wydaje się, że istnieje tu kilka ważnych problemów. Po pierwsze, jak stwierdzać, czy określony wytwór pochodzi od człowieka czy AI. Brak odpowiedniego narzędzia prowadzi do zagrożenia dla całego dotychczasowego prawa autorskiego i konieczności zastanowienia się nad nowym jego modelem. Po drugie, powstaje pytanie, jak uregulować granice dozwolonego eksploatowania chronionych utworów dla „trenowania” AI. Osobiście jestem zwolennikiem szerokiej swobody w tym zakresie, mając świadomość trudności dowodowych oraz niebezpieczeństwa, że reglamentacja spowoduje delokalizację prac i świadczenia usług z terytorium krajów, które przewidują tu liberalne zasady, np. Japonia. Po trzecie, rozważyć należy ustanowienie odpowiedniego systemu wynagradzania z tego tytułu dla twórców i dysponentów baz danych. Ze względu na trudności dowodowe, a także możliwości lokalizowania usług AI w krajach bez odpowiedniej ochrony, jestem zwolennikiem wprowadzenia swoistego podatku, płatnego przez zamawiających „usługę AI” użytkowników końcowych, który następnie byłby stosownie dystrybuowany dla twórców przez organizacje zbiorowego zarządzania.

Opinie i komentarze
Co niosą ze sobą treści pornograficzne generowane przez sztuczną inteligencję
Opinie i komentarze
Dominik Skoczek: W Polsce cyfrowi giganci mają się dobrze
Opinie i komentarze
Tantiemy autorskie z internetu: jak korzyści nielicznych przekuć w sukces wszystkich
Opinie i komentarze
Od kredy i tablicy po sztuczną inteligencję. Szkoła chce być na czasie
Opinie i komentarze
Odpowiedzialne innowacje, czyli wątpliwości wokół Neuralinka i sterowania myślami