Eksperci opracowali specjalną grę symulacyjną, w której zainstalowali 25 cyfrowych postaci, potrafiących komunikować się wzajemnie ze sobą i wchodzić w interakcję z otoczeniem. Zaprogramowano je tak, by mogły zapamiętywać to, co robiły i obserwować, analizować zdarzenia oraz tworzyć pomysły na spędzenie wirtualnego dnia w grze. Naukowcy obdarowali też wirtualnych bohaterów symulacji tożsamością (imię, zawód), ustalili im życiowe priorytety i zapisali informacje o relacjach z innymi postaciami z gry. Następnie wcisnęli „play”.

Czytaj więcej

To nieuchronne. ChatGPT przyniesie czterodniowy tydzień pracy

Zabawą w symulację ludzkiego życia kierował model GPT-4, ten sam, który stoi za popularnym ChatGPT. To, co następnie się wydarzyło, mogło zaskoczyć nawet najbardziej otwarte umysły. Poszczególne postaci kierowane przez sztuczną inteligencję zaczęły żyć własnym życiem. Bohaterowie z gry zachowywali się niczym ludzie: Isabella zorganizowała imprezę walentynkową, na którą zaprosiła 12 innych bohaterów, postaci zaczęły ze sobą rozmawiać i nawiązywać znajomości. Na spotkanie nie dotarło siedmiu zaproszonych gości, gdyż mieli „inne plany”. Sam i Latoya przypadkowo spotkali się w wirtualnym parku i – choć nie znali się wcześniej – zaczęli ze sobą konwersować. Latoya wspomniała, że pracuje nad projektem fotograficznym. Gdy oboje spotkali się jakiś czas potem Sam pamiętał o tym i zagadnął Latoyę: „Jak idzie twój projekt?”. Inna z bohaterek – Maria – zakochała się w Klausie. Niespodziewanie zaprosiła go na imprezę Isabelli.

Choć gra, niewątpliwie inspirowana światem popularnego tytułu „The Sims”, może nie wymknęła się spod kontroli, z pewnością pokazała, że napędzany AI wirtualny świat może funkcjonować, rozwijać się i ewoluować bez udziału człowieka. Badania wciąż trwają, a naukowcy nie wyłączyli symulacji. Gra może jeszcze przynieść wiele ciekawych wniosków.