Prezes ZUS Zbigniew Derdziuk: Naruszyłem interesy wielu firm

- ZUS jest liderem w e-administracji. Nie oczekuję za to publicznych pochwał – mówi prezes ZUS Zbigniew Derdziuk

Aktualizacja: 09.02.2015 10:55 Publikacja: 08.02.2015 21:29

Prezes ZUS Zbigniew Derdziuk: Naruszyłem interesy wielu firm

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Kto pana wyrzucił z pracy?

Zbigniew Derdziuk, ustępujący prezes ZUS: Odchodzę na własne życzenie. Uznałem, że wypełniłem wszystkie zadania, jakie sobie postawiłem.

Trudno w to uwierzyć. Do tej pory się nie zdarzyło, by prezes ZUS sam zrezygnował.

Bo rzadko który był tak długo jak ja. Pięć i pół roku to kawał czasu. Ale wystarczyło, by udało mi się wdrożyć modernizację technologiczną, poprawić jakość obsługi klienta, zdywersyfikować dostawców informatycznych, zmienić kulturę organizacyjną ZUS, by była przyjazna klientowi.

Może pan z ręką na sercu powiedzieć, że nikt nie naciskał?

Zapewniam, że nikt. Planowałem pierwotnie, że będę w ZUS dwa, trzy lata. Później ten okres wydłużyłem do czterech, pięciu. Jak się zaczął szósty, przyszedł czas na ostateczną decyzję. Dotychczas pracowałem w jednej firmie nie dłużej niż dwa, trzy lata. Do każdej pracy podchodzę zadaniowo – przeprowadzam projekt i idę dalej.

Ma pan upatrzoną inną pracę?

Może to nieskromne, ale po 25 latach aktywności zawodowej mam spore doświadczenie na rynku pracy. Nie ukrywam, że mam pomysł, co dalej.

Zdradzi pan, co to jest?

Nie będzie to praca w sektorze państwowym. Pozostanę osobą prywatną.

A ile zarabia prezes ZUS?

To nie jest tajemnica. Moje zarobki regulują przepisy, według których prezes ZUS zarabia do sześciokrotności średniej pensji w gospodarce. Obecnie jest ona zamrożona i liczona od średniej sprzed sześciu lat, tzn. wynosi poniżej 20 tys. zł.

Do kiedy będzie pan w ZUS?

Do czasu powołania nowego prezesa, który musi być wybrany w drodze konkursu. Mam nadzieję, że uda się to zrobić do końca marca.

A jeśli premier nie będzie chciała przyjąć rezygnacji? Ostatnio nie ma dobrej passy do współpracowników. Zaraz po panu zrezygnował szef policji.

Będę wtedy rozmawiał z panią premier.

Mówił pan o dywersyfikacji dostawców usług informatycznych do ZUS. Może to jest powód pana odejścia? Może dużym graczom na tym rynku nie podobało się, że zmusza ich pan do ostrej konkurencji?

Nie mam takiego wrażenia, choć mam ogromną satysfakcję, że jako pierwszy prezes po 13 latach odebrałem prawa autorskie do systemu informatycznego ZUS jednej firmie i zdywersyfikowałem dostawców. Ponadto wspólnie z wiceprezesem ds. IT stworzyliśmy warunki, by nie zależeć od jednego zewnętrznego dostawcy w sprawach najważniejszych, tj. bezpieczeństwa danych ubezpieczonych. Dzisiaj usługi na rzecz ZUS realizuje ponad 150 firm, a nie –  jak było na początku mojego urzędowania – tylko kilkanaście.

Taka dywersyfikacja mogła nie być niektórym na rękę.

Trudno to oceniać. Prezes ZUS jest od tego, by realizował interes publiczny. W tym interesie było zdywersyfikowanie dostawców i zmuszenie ich do konkurowania ceną i jakością. To się udało, marże firm informatycznych narzucane ZUS znacząco spadły. Potwierdzają to nawet ich komunikaty giełdowe. Dla przykładu, za obsługę tzw. starych świadczeń w ZETO kiedyś płaciliśmy 200 mln zł rocznie, dziś – 100 mln zł.

Wydajecie na informatykę ponad 700 mln zł rocznie. Nie za dużo?

Łącznie nakłady na informatykę, w stosunku do pieniędzy, jakimi operuje ZUS, nie rosną. Zwiększyła się za to znacząco liczba usług elektronicznych, które ZUS oferuje albo wdrożył po zmianach prawa. Dziś zasilamy system eWUŚ, co wymaga przekazywania codziennie do NFZ milionów danych osób opłacających składki. Nasz komputer centralny kiedyś przetwarzał dane raz w tygodniu, dziś robi to codziennie. Dalej – Platforma Usług Elektronicznych, która obsługuje prawie milion zalogowanych klientów. Stworzyliśmy też zupełnie nowy standard obsługi klienta i organizację pracy pracowników. Nie udałoby się to bez narzędzi informatycznych.

W ciągu pięciu lat, gdy jest pan prezesem, cyfrowy świat nie stoi w miejscu. Po prostu podążacie z nim.

ZUS jako instytucja publiczna rozwija się pod względem informatycznym ogromnie szybko, zwłaszcza na tle polskiej administracji.

To chyba nie jest powód do nadzwyczajnej chluby. Nasze e-państwo wciąż raczkuje.

Nie jest tak dramatycznie. Duży postęp zrobił minister gospodarki, uruchamiając m.in. system Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, minister sprawiedliwości udostępnił księgi wieczyste, działa też elektroniczny KRS, poprawia się w e-podatkach. Wiele dobrych przykładów jest w samorządach. Prawdą jest jednak, że to ZUS jest prekursorem i liderem.

Ale miał pan sporo zarzutów, m.in. ze strony NIK, dotyczących nieprawidłowości w sprawach informatyki.

Kontrolerzy NIK napisali w raporcie coś dziwnego, tzn., że wszystko było zgodnie z prawem, ale gdybyśmy wydłużyli termin składania ofert na utrzymanie kompleksowego systemu informatycznego ZUS byłoby lepiej, bo mógłby się ktoś jeszcze zgłosić do przetargu. Pytanie: dlaczego nie zgłosił się w terminie ustawowym lub nie poprosił o wydłużenie terminu? Ten zarzut to gdybanie. Niestety, organy kontrolne jeszcze muszą się uczyć złożoności funkcjonowania systemów informatycznych i rozumienia, że proste podejście, tzn. najniższa cena i oderwana od życia procedura, nie mogą być jedynym kryterium.

A co ze słynnym przetargiem na drukarki, po którym pracownicy ZUS zostali zatrzymani?

Był zarzut, że doszło do zmowy przetargowej. A oferty złożyło dziesięć firm. Sąd odrzucił skargi niezadowolonych podmiotów. Mamy na ten temat raport audytora EY, który potwierdził, że ZUS działał zgodnie z prawem. Wszyscy pracownicy ZUS są dziś na wolności – mają wprawdzie zarzuty zmowy cenowej, ale wierzę, że w postępowaniu okażą się niewinni. Nikt nie postawił im zarzutów korupcyjnych. ZUS dochował tu staranności. To, że firmy się spierają i składają na siebie skargi, to jedno, drugie to działanie ZUS. Przeżyliśmy całe mnóstwo kontroli w sprawach informatycznych, których wyniki są dla nas korzystne. Liczę się jednak z tym, że nie wszystkim to się podoba i pewnie naruszamy interesy wielu firm.

Nie wiem, czy to przekonuje podatników.

ZUS ma największy system informatyczny w Polsce i jeden z większych w Europie. Jest on naprawdę niezwykle skomplikowany. Wystarczy tu podać, że KSI obsługuje ponad 100 mln rozliczeń miesięcznie. Przy tym wszystkim musi być bezpieczny. A jego utrzymanie i rozwój musi kosztować. Nie możemy do tego podchodzić na zasadzie: bierzemy najtańszego i niesprawdzonego wykonawcę. Mieliśmy tego konsekwencje w Państwowej Komisji Wyborczej. Na kontach w ZUS są zapisane ponad 2 bln składek przyszłych emerytów. Czy chcemy, by zarządzali tym amatorzy lub firmy krzaki?

Nie czuje się pan sfrustrowany? Z pana słów wyłania się obraz człowieka dbającego o interes państwa, a nie słyszałem, by jakiś jego przedstawiciel pana bronił.

Nie, tak tego nie traktujmy. Przede wszystkim chciałbym podziękować za współpracę ministrowi pracy Władysławowi Kosiniakowi- -Kamyszowi. Zawsze miałem od niego duże wsparcie.

Tak się mówi. Ale czy nie czuje pan frustracji?

Nie. Mam satysfakcję, że wraz z całą moją ekipą zmodernizowaliśmy bardzo głęboko ZUS, i nie oczekuję publicznych pochwał ani mów obronnych.

Gdy byłem kiedyś w ZUS, uderzyła mnie uprzejmość obsługi. Czy trafiłem na dobry dzień pracownika czy to efekt jakichś działań systemowych?

To nie przypadek, tylko efekt długofalowych działań. Opisaliśmy wszystkie procesy, wprowadziliśmy ścisłe procedury, ustandaryzowaliśmy obsługę klienta, przeprowadziliśmy całą masę szkoleń. Nasze działania są sprawdzane w ramach badań mystery shopping, tj. podczas wizyt tajemniczych klientów. Badamy też satysfakcję klientów. Wszystko po to, by klient wychodził z ZUS zadowolony. Pamiętajmy, że lepiej obsłużony klient to mniej pracy dla ZUS. Dzięki temu przez ostatnie pięć lat nie zwiększaliśmy zatrudnienia, a wręcz udało się je zmniejszyć o ponad 1000 etatów.

ZUS

Kto pana wyrzucił z pracy?

Zbigniew Derdziuk, ustępujący prezes ZUS: Odchodzę na własne życzenie. Uznałem, że wypełniłem wszystkie zadania, jakie sobie postawiłem.

Trudno w to uwierzyć. Do tej pory się nie zdarzyło, by prezes ZUS sam zrezygnował.

Bo rzadko który był tak długo jak ja. Pięć i pół roku to kawał czasu. Ale wystarczyło, by udało mi się wdrożyć modernizację technologiczną, poprawić jakość obsługi klienta, zdywersyfikować dostawców informatycznych, zmienić kulturę organizacyjną ZUS, by była przyjazna klientowi.

Może pan z ręką na sercu powiedzieć, że nikt nie naciskał?

Zapewniam, że nikt. Planowałem pierwotnie, że będę w ZUS dwa, trzy lata. Później ten okres wydłużyłem do czterech, pięciu. Jak się zaczął szósty, przyszedł czas na ostateczną decyzję. Dotychczas pracowałem w jednej firmie nie dłużej niż dwa, trzy lata. Do każdej pracy podchodzę zadaniowo – przeprowadzam projekt i idę dalej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej