Zaskakująco wysoka liczba głosów nieważnych była jednym z głównych tematów dyskusji od zakończenia wyborów samorządowych w niedzielę, do ogłoszenia ich oficjalnych wyników w sobotę późnym wieczorem. Ostatecznie okazało się, że Polacy oddali 17,93 proc. takich głosów, co było najwyższym wynikiem w historii. Dla porównania, na szczeblu sejmików wojewódzkich liczba głosów nieważnych w wyborach samorządowych w 2010 r. wyniosła 12,06 proc., w 2006 r. 12,7 proc., a w 2002 r. 14,43 proc. Od lat, wraz z kolejnymi elekcjami zauważalny był postępujący spadek takich głosów. Dlatego też, tak drastyczny wzrost budzi powszechne zdziwienie.
Co gorsza, prawdopodobnie nie dowiemy się, co było powodem unieważniania konkretnych głosów, tak jak miało to miejsce np. cztery lata temu. Wtedy w protokołach ujęto informację o tym, czy powodem był brak krzyżyka czy zbyt duża ich liczba. Kodeks wyborczy z 2011 r. zniósł bowiem obowiązek rozliczenia przyczyn nieważności głosu.
Najgorsza sytuacja miała miejsce w województwach wielkopolskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim, gdzie liczba głosów nieważnych wyniosła odpowiednio: 22,77 proc, 20,54 proc. i 19,86 proc. W tych województwach bardzo wysokie wyniki osiągnęli kandydaci PSL. W warmińsko-mazurskim zajęli pierwsze miejsce, a w lubuskim i wielkopolskim drugie, niewiele ustępując Platformie.
Najmniej głosów nieważnych zanotowano w województwie podlaskim - 14,57. Tam zwycięzcą okazało się Prawo i Sprawiedliwość, które wprowadziło 12 radnych sejmikowych.
Skąd tak drastyczny wzrost głosów nieważnych? Politycy wskazują wiele przyczyn. Jedną z nich miało być umieszczenie na pierwszej stronie kardy do głosowania listy PSL, połączone z broszurową formą karty. Część polityków i publicystów uważa, że mogło to faworyzować ludowców. Te zarzuty odpiera jednak PKW. - Tym razem doszło do postawienia zarzutów tego typu, które są dla PKW obraźliwe. Jeden z nich przez kilka dni był kolportowany przez znanych polityków. Polegał on na tym, iż lista PSL była pierwsza w kolejności i w związku z tym PKW dokonała ustalenia takiego wzoru karty zbroszurowanej, aby rzekomo faworyzowało to tę listę w proponowanym przez wyborcę wyborze. Zarzut ten nie miał nic wspólnego z rzetelnością, ale i z rzeczywistymi faktami - mówił na konferencji członek Komisji, sędzia Stanisław Zabłocki. - Drugi zarzut był taki, że PKW ustaliła wzór karty, który jest sprzeczny z paragrafem 40. W kodeksie nie ma paragrafu 40, bo ustawa dzieli się na artykuły. W artykule 40 jest pięć paragrafów. Z którym paragrafem wzór jest sprzeczny? - pytał.