Kontrowersje i rzuty karne. Final4 nie dla Industrii Kielce

Obie drużyny postawiły na twardą obronę. Kibice w Getec Arena obejrzeli zacięte, emocjonujące widowisko. Ostatecznie, po rzutach karnych, awans do Final4 w Kolonii wywalczyli piłkarze Magdeburg SC.

Publikacja: 01.05.2024 22:48

Dylan Nahi

Dylan Nahi

Foto: PAP/EPA/HANNIBAL HANSCHKE

Industria Kielce pojechała do Magdeburga z minimalną przewagą po pierwszym meczu, wygranym 27:26. Wiadomo było, że gospodarze rzucą się na rywali, a mistrzowie Polski nie pękną, tylko odpowiedzą tym samym. I tak było przez 60 minut meczu. Nikt się nie oszczędzał, bo stawką był awans do Final4 Ligi Mistrzów. Zawodników co chwila bolały żebra od uderzeń, a kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili trybuny, bolały oczy od samego patrzenia.

Industria Kielce pojechała do Niemiec, przetrzebiona kontuzjami. Już od dawna nie może grać Szymon Sićko, kilka tygodni temu ze składu wypadł szef obrony Tomasz Gębala, a w pierwszym meczu w Kielcach z urazem kolana zszedł Michał Olejniczak. Trener Tałant Dujszebajew w takich sytuacjach nie załamuje rąk, tylko wymyśla nowe rozwiązania.

Czytaj więcej

Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc

Postawił na twardą obronę. Benoit Kounkoud tak utrudniał zawodnikom Magdeburga rozegranie, że Felix Claar musiał czasami podawać ze środkowej linii. Kiedy Gisli Kristiansson ruszał do ataku na bramkę, natychmiast dopadał do niego Arciom Karaliok, Dylan Nahi albo Dani Dujszebajew. Taka sama zapora czekała na Janusa Smarasona, Magnusa Saugstrupa albo Lukasa Mertensa. I tak to wyglądało przez całe 60 minut. Oba zespoły męczyły się w ataku, bo Magdeburg rewanżował się tym samym.

Industria Kielce wraca w Magdeburga z podniesionym czołem

W dobrej formie byli także bramkarze. Błyszczał golkiper Magdeburga Siergiej Hernandez, który odbijał niemal co drugi rzut kielczan. Dujszebajew w pierwszej połowie postawił na Sandro Mestricia i kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia. Trener mistrzów Polski wiedział, co robi. Wolff nie lubi być rezerwowym i po przerwie chciał pokazać, że to jemu należy się miejsce w bramce. Niemiec obronił pięć rzutów karnych i obronił kilka innych strzałów. W kilku sytuacjach poderwał wyczerpanych kolegów do walki wspaniałymi interwencjami.

Bramki padały rzadko, a wynik cały czas był bliski remisu. Kielczanie dobrze współpracowali z obrotowym Nicolasem Tournat, swoje bramki dokładali bracia Alex i Daniel Dujszebajewowie, Igor Karacić, trafił też Haukur Thrastarsson. Niestety, kielczanie mieli olbrzymie problemy z grą w przewadze i nie wykorzystali kilku szans na powiększenie prowadzenia do w miarę bezpiecznych rozmiarów.

Ostatnie minuty to był prawdziwy horror. Magdeburg wychodził kilka razy na dwubramkowe prowadzenie, które dawało niemieckiej drużynie awans, a za chwilę Industria tę stratę zmniejszała.

Czytaj więcej

Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej

Gospodarze prowadzili jednym golem i przez minutę rozgrywali swoją akcję, za każdym razem, przerywaną przez kielczan. Mistrzowie Polski się obronili i mieli jeszcze 12 sekund na zdobycie gola, który dawałby im awans. Piłka trafiła do nieobstawionego Karalioka, ale sędziowie z niezrozumiałych powodów przerwali akcję polskiej drużyny. Trener Dujszebajew padł na parkiet, a potem zaczął protestować, ale to już nie mogło nic zmienić.

Mecz jedną bramką 23:22 wygrali gospodarze i o awansie do Final4 miały zadecydować rzuty karne. Wolff obronił dwa rzuty, ale to było za mało, żeby wygrać, bo w ekipie Industrii mylili się Karacić, Alex Dujszebajew i Nahi.

Mistrzowie Polski wracają z Magdeburga na tarczy, ale z podniesionymi czołami. Zagrali świetnie, dali z siebie wszystko i mimo plagi kontuzji byli o włos od awansu do turnieju w Kolonii. Może uda im się to za rok, kiedy los będzie dla nich łaskawszy.

Industria Kielce pojechała do Magdeburga z minimalną przewagą po pierwszym meczu, wygranym 27:26. Wiadomo było, że gospodarze rzucą się na rywali, a mistrzowie Polski nie pękną, tylko odpowiedzą tym samym. I tak było przez 60 minut meczu. Nikt się nie oszczędzał, bo stawką był awans do Final4 Ligi Mistrzów. Zawodników co chwila bolały żebra od uderzeń, a kibiców, którzy do ostatniego miejsca wypełnili trybuny, bolały oczy od samego patrzenia.

Pozostało 88% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Sławomir Szmal: Dobrze, że nieustannie jeździmy na największe imprezy
Piłka ręczna
Zadanie wykonane: Polska zagra w mistrzostwach świata
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia