W związku z przypadającym dziś Świętem Narodowym 3 Maja przypominamy tekst, który ukazał się w „Rzeczpospolitej” w 2022 roku.
Katastrofa I rozbioru (1772) była szokiem dla ówczesnych, a pamięć o nim głównym argumentem reformatorów. Wydarzenie niespotykane w dziejach Europy: wielkie państwo oddało bez walki ogromne tereny sąsiadom. Stało się jasne, że było przeszacowane. Z jednej strony, pamiętano jego potęgę z XV i XVI w. Podziwiano wytrzymałość na agresję sąsiadów (XVII w. upłynął jako ok. 75 lat wojen i ok. 25 lat pokoju). Przetrwało ciężkie kryzysy, jak potop szwedzki (1655–1660) i wielka wojna północna (1700–1721). Ale z drugiej, wyszło z tych przejść bardzo osłabione, splądrowane i zniszczone, ogrom ludności zginął, zmarł w wyniku epidemii lub wyemigrował. Przetrąciło to system polityczny. Biedni byli coraz bardziej zdani na łaskę bogatych. Coraz liczniejsza gołota (szlachta nieposiadająca ziemi i chłopów ją uprawiających) była na utrzymaniu magnatów. W teorii najbiedniejszy szlachcic znaczył tyle co magnat („szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”). W praktyce gołota podporządkowana swoim panom dbała, by byli z niej zadowoleni. Gardłująca na wszelakich obradach była fasadą, za którą politykę kreowali magnaci.