Jednym z nich jest urodzony w Niemczech satyryk Fatih Civikkollu. W kabarecie ulokowanym w Teatrze Pantheon w Bonn ma dwugodzinny solowy występ naszpikowany dowcipami bazującymi na stereotypach postrzegania Turków i islamu w Niemczech. – Niemcy nie są państwem imigracyjnym – przypomina Fatih słowa Helmuta Kohla sprzed dwóch dziesięcioleci, za którymi kryło się stwierdzenie, że Turcy nie mogą liczyć na równorzędne traktowanie i obywatelstwo. To już przeszłość, tak jak propagowane przez środowiska lewicowe pojęcie multi-kulti. – Wcześniej byliśmy złymi Turkami, dzisiaj jesteśmy terrorystami – brzmi przesłanie Fatiha.
Cywilizowanie islamu
Islamu lęka się dzisiaj w Niemczech niemal dwie trzecie obywateli. Rząd doszedł już przed laty do wniosku, że obawę przed islamem powinno zlikwidować jego dopasowanie do cywilizacji Zachodu i niemieckiej kultury. Stąd ambitny plan zastąpienia w przyszłości imamów w 2,5 tys. meczetów islamskimi duchownymi wykształconymi w Niemczech. Na uniwersytetach działają już cztery fakultety teologii islamskiej. To jednak zadanie na dziesięciolecia.
Ostatnim pomysłem jest powstanie organizacji o nazwie Otwarte Forum Polityki i Religii. To wielki projekt Fundacji Adenauera związanej z CDU, konserwatywnym ugrupowaniem o co najmniej zachowawczej postawie wobec islamu, imigrantów i liberalnych przemian społecznych. – Musimy dostosować islam do niemieckich warunków – głoszą przedstawiciele nowej organizacji mającej połączyć islam, chrześcijaństwo i judaizm, finansowanej z pieniędzy CDU. – Gdy dotarła do mnie informacja o tym projekcie, pomyślałem, że to dowcip – mówi Mehmet Celebi, wiceszef Centralnej Rady Muzułmanów, pojednawczej i współpracującej z rządem jednej z kilku działających w Niemczech organizacji muzułmanów. Nowa organizacja jest dla niego dowodem nadmiernej ingerencji polityki w sprawy religijne.
W dodatku symbolicznym uzupełnieniem ma być inny projekt świątyni tych trzech religii zaplanowanej w centrum Berlina za 35 mln euro. „Jest pan teologiem i powinien pan dobrze znać nieprzyjazną naturę islamu" – takiej treści listy otrzymuje Roland Stalte, teolog protestancki i realizator projektu.
Petry Heil
Wysiłki zmierzające do ucywilizowania islamu mają znikomy wpływ na osłabienie rosnącej radykalizacji niemieckiego społeczeństwa, czego wyrazem są płonące schroniska dla uchodźców. Niekoniecznie dlatego, że są przeznaczone także dla imigrantów z krajów muzułmańskich. Ataków na nie naliczono już w tym roku ok. 170, więcej niż w całym poprzednim.
– To Pegida przygotowała grunt pod tego rodzaju akty – analizuje „Die Zeit". Pegida to znana wszystkim organizacja Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu posiadająca tysiące zwolenników w całych Niemczech. Otwarcie głosi hasła nienawiści do imigrantów. Wydaje się, że w tym kierunku zmierza Alternatywa dla Niemiec (AfD), niemała partia polityczna pod nowym kierownictwem Frauke Petry. Satyryk Fatih Civikkollu ukuł już nowy slogan „Petry Heil". Przypomina, że przed Pegidą powstała Hogida, organizacja, której członkowie na demonstracji w Kolonii prezentowali koszulki z napisem „Auschwitz Universität". Ale ani satyryk Fatih, ani prof. Werner Patzelt, politolog z Drezna, nie są do końca przekonani, że podpalanie schronisk to wyłącznie wyraz nastrojów antyislamskich. – Jest w tym przejaw frustracji i obawy przed napływem imigrantów, którzy odbiorą Niemcom pracę i obniżą poziom życia – tłumaczy prof. Patzelt. Z badań wynika, że ponad 40 proc. Niemców obawia się dalszego napływu imigrantów, ale 57 proc. nie ma z tym problemu. Tych ostatnich jednak ubywa.