Dzisiaj jedyną pamiątką po „polskich czasach" w 20-tysięcznym miasteczku Haren w północno-zachodnich Niemczech jest tablica informacyjna umieszczona w hallu ratusza: „II wojna światowa miała dla Haren szczególne następstwa. 19 maja 1945 roku wszystkie niemieckie rodziny musiały tę miejscowość opuścić. Schronienie znalazły w sąsiednich miasteczkach, wsiach oraz na swoich łodziach. W ich domach zakwaterowano Polaków. Haren nazywało się wtedy Maczków. Dopiero 6 września .09.1947 Haren zwrócono jego rodowitym mieszkańcom"- czytamy na tablicy
Polska okupacja
W maju 1945 roku, po zakończeniu działań wojennych, polska 1. Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka i 1.Samodzielna Brygada Spadochronowa generała Stanisława Sosabowskiego objęły kontrolę nad północno-zachodnią częścią Dolnej Saksonii, w ramach brytyjskiej strefy okupacyjnej w powiatach Aschendorf, Meppen i Lingen. Na przełomie lat 1944-1945 w regionie Emslandu przebywało około 60 tys. Polaków. Byli nimi robotnicy przymusowi, jeńcy wojenni i więźniowie obozów koncentracyjnych.
Zapadła decyzja utworzenia polskiej strefy okupacyjnej, którą zaakceptował brytyjski zarząd wojenny z marszałkiem Montgomerym. Dla polskich dipisów [displaced persons] w szybkim tempie zorganizowano 15 obozów i 5 innych dla byłych jeńców wojennych. Zdecydowano się też wysiedlić mieszkańców miasteczka Haren. 1000 niemieckich rodzin musiało opuścić z dnia na dzień swoje domy, pozostawiając cały dobytek 5 tys. Polaków. Wśród nich znalazło się 1,7 tys. żołnierek Armii Krajowej, które po Powstaniu Warszawskim trafiły do obozu jenieckiego w Oberlangen.
Mały krótkoterminowy raj
Przez 3 lata Haren było siedzibą polskiej administracji w ramach nieformalnej polskiej strefy okupacyjnej. Otwarto w nim kilka szkół podstawowych, gimnazjum, liceum i szkołę zawodową. Uruchomiono też Uniwersytet Ludowy, powstała polska parafia, ukazywała się polska prasa. Działały kluby sportowe, kino, dwa teatry i straż pożarna. Ulice otrzymały polskie nazwy: Armii Krajowej, Legionów, Jagiellońska, Lwowska, Wileńska.
Historyk dr Jacek Barski z Centrum Dokumentacji „Porta Polonica" w Bochum, zajmującego się dokumentowaniem polskiej obecności w Niemczech, kiedy po raz pierwszy zetknął się i historią Polaków w Maczkowie nie mógł w nią uwierzyć. - Byli między sobą, byli też bardzo młodzi i po 5 latach wojny i totalnej niepewności starali się powrócić do normalności, stworzyć mały, krótkoterminowy raj, swoją małą ojczyznę nazywając ją Maczkowem. Udało się to przez przypadek, bo przypadkiem przecież władze brytyjskie wybrały właśnie Haren, jako miejsce na osiedlenie się Polaków – tłumaczy historyk.