Mamy najtańszy pieniądz w historii. Kredyty hipoteczne kosztują niespełna 4 proc. rocznie. I to dla mających zaledwie 10-proc. wkład własny. Analitycy podkreślają: taka sytuacja nie pozostanie bez wpływu na rynek nieruchomości. Będzie więcej transakcji. I więcej kredytów.

I rzeczywiście, ostatnie dane Związku Banków Polskich mówią, że w drugim kwartale „hipoteki" wyszły z dołka. Także Biuro Informacji Kredytowej podaje, że indeks popytu na kredyty mieszkaniowe – który informuje o rocznej dynamice wartości wnioskowanych kredytów – wyniósł w sierpniu +6,8 proc. To odmienna sytuacja od tej, która miała miejsce do tej pory.

Tanie kredyty i przystępne ceny zachęcają do inwestycji te osoby, które do tej pory się zastanawiały, czy kupować mieszkanie, czy poczekać. Doradcy kredytowi wyliczają, że ci, co biorą kredyt dziś, płacą właśnie najniższe raty w historii, bo nie było jeszcze tak niskich stóp procentowych.

To prawda, warunki kredytowe są dobre, niewysoki – ale jednak – wzrost gospodarczy – pozwala na optymizm. Ale wokół jest tak wiele niepewności, która związana jest z sytuacją polityczną w całej Europie, i przekłada się na gospodarkę, że warto być ostrożnym, zadłużając się na lata.

Komisja Nadzoru Finansowego na wiosnę wystosowała nawet specjalne pismo z ostrzeżeniem, w którym przypominała, że o ile trzymiesięczna stopa WIBOR wynosi 1,65 proc. (w marcu 2015 r., bo dziś już 1,72 proc.), o tyle w 2008 r. dochodziła do 7 proc., a w 2000 r. do 20 proc. Trzeba o tym pamiętać, planując inwestycję za bardzo tani dziś kredyt.