Emmanuel Macron idzie w ślady Szwecji

Prezydent wierzy, że sama liberalizacja rynku pracy bez cięć socjalnych uratuje gospodarkę.

Aktualizacja: 01.09.2017 14:49 Publikacja: 31.08.2017 19:58

Emmanuel Macron idzie w ślady Szwecji

Foto: AFP

Alain Duhamel, chyba najbardziej szanowany francuski politolog, mówi o „najważniejszej batalii w trakcie całej kadencji prezydenta". W czwartek równo w południe jego premier Edouard Philippe przedstawił założenia radykalnej reformy zasad zatrudnienia, która ma wreszcie ograniczyć liczbę osób pozostających bez pracy.

– Francja jest krajem praworządności socjalnej i takim pozostanie. Ale musimy też wziąć pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujemy: kraju, który od dziesiątków lat musi żyć z masowym bezrobociem – zapowiedział szef rządu.

Zapisana na 200 stronach reforma ma to zmienić. Najważniejszym jej elementem jest radykalne poszerzenie możliwości ustalania warunków pracy na poziomie przedsiębiorstw.

– Do tej pory 95 proc. umów o pracę było regulowane przez branże. To paraliżowało możliwość adaptacji do warunków rynkowych. Teraz to się zmieni – mówi „Rz" Agnes Benassy-Quere, przewodnicząca Rady Gospodarczej przy premierze.

Firmy w znacznym stopniu uwolnią się nie tylko od umów branżowych, ale także od presji związków zawodowych. W tych najmniejszych, do 20 pracowników, pracodawca będzie mógł bezpośrednio omawiać zmiany z załogą i zatwierdzać je w referendum, zaś w przedsiębiorstwach zatrudniających od 20 do 50 pracowników jego partnerem będzie delegat wybrany przez pracowników. Do tej pory w każdym przypadku umowa musiała być ustalana ze związkowcami. W firmach do 50 pracowników pracuje połowa Francuzów, to 90 proc. wszystkich francuskich spółek.

Ale większe przedsiębiorstwa czekają duże zmiany. Tu bardzo różne, istniejące do tej pory instancje zostaną połączone w jedną Radę Społeczno-Gospodarczą. To z nią pracodawca będzie ustalał wszystkie warunki pracy. Chodzi o to, aby zabezpieczenia socjalne były omawiane w powiązaniu z wynikami firm, a nie jak do tej pory w oderwaniu od możliwości ekonomicznych przedsiębiorstwa.

Warunki zatrudnienia ustalone na poziomie przedsiębiorstw będą miały fundamentalne znaczenie. To na ich podstawie pracownicy będą mogli dochodzić w sądach swoich praw. Każda firma, nawet najmniejsza, będzie więc mogła we własnym zakresie zbudować jakiś zalążek kodeksu pracy dostosowany do swoich potrzeb.

Takie rozwiązanie bardzo nie podoba się związkom zawodowym, które obawiają się, że ich rola zostanie zmarginalizowana. Związana z Partią Komunistyczną CGT już zapowiedziała strajk generalny na 12 września. Laurent Berger, przywódca bardziej umiarkowanej CFDT, przyznał w czwartek po wyjściu z Pałacu Elizejskiego, że „jest zawiedziony", bo „niewiele naszych propozycji zostało uwzględnionych". Bo i rzeczywiście Emmanuel Macron zastosował dość podchwytliwą metodę negocjacji. Co prawda przez trzy miesiące prowadził rozmowy ze związkowcami, ale kluczowe zmiany ogłosił dopiero w czwartek, już bez możliwości ich modyfikacji.

O „socjalnym zamachu stanu" mówi z kolei lider radykalnego ugrupowania Francja Niepokorna Jean-Luc Melenchon. I on zapowiada szerokie manifestacje. – Zalejemy ulice Paryża – ogłosił.

Mniej kontrowersji wzbudza pomysł ustalenia górnego pułapu odszkodowań, o jakie mogą w Sądach Pracy upominać się zwolnieni. Dla osób o maksymalnie dwuletnim stażu pracy wyniosą one co najwyżej odpowiednik dwóch miesięcznych pensji, dla tych, którzy pracują 30 lat i więcej – maksymalnie 20 pensji miesięcznych. To ważna zmiana: do tej pory pracodawcy nie chcieli zatrudniać nowych pracowników, bo obawiali się, że w razie pogorszenia koniunktury będą musieli zapłacić ogromne odszkodowania.

Reforma ma wejść w życie już za miesiąc w drodze rozporządzeń rządu z mocą ustawy.

Agnes Benassy-Quere ostrzega: w krótkim czasie wcale nie musi ona doprowadzić do spadku bezrobocia, przeciwnie, niektórzy przedsiębiorcy skorzystają z jej zapisów, aby zwolnić dodatkowych pracowników.

– Ale nasz cel jest szerszy: stworzyć warunki dla rozwoju przedsiębiorstw, poprawić ich konkurencyjność, nadać szybsze tempo rozwojowi gospodarki – tłumaczy.

Jak zapowiada Benassy-Quere, za tą reformą Macrona pójdą kolejne. Najważniejsza to przebudowa systemu szkoleń zawodowych oraz świadczeń dla bezrobotnych, którymi mają być objęci także ci, którzy dobrowolnie zrezygnują z pracy, oraz niezależni przedsiębiorcy. Sama wysokość wypłat oraz okres ich przekazywania (dziś do 24 miesięcy) mają jednak nie zostać ograniczone.

I w tym tkwi główna różnica między reformą Macrona a tą, którą kilkanaście lat temu przeprowadził w Niemczech Gerhard Schroeder. Dziś oba kraje mają radykalnie odmienny poziom wydatków państwa: Francja 56,6 proc. PKB (najwyższy w OECD poza Finlandią), Niemcy 44 proc. PKB (w Polsce to 41,5 proc. PKB).

– Macron wierzy, że może powtórzyć sukces, jaki odniosły Dania i Szwecja, które wprowadziły więcej elastyczności w gospodarce, utrzymując wysoki poziom wydatków państwa (odpowiednio 50,2 proc. PKB i 54,8 proc. PKB) – mówi „Rz" Nicolas Veron, ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla.

Agnes Benassy-Quere potwierdza: - Najważniejszą przyczyną sukcesu Niemiec było ograniczenie umów branżowych na rzecz porozumień w ramach przedsiębiorstw. Teraz my też idziemy tą drogą.

Veron przyznaje, że dopiero za kilka lat okaże się, czy metoda Macrona okazała się skuteczna. – Na razie dotrzymuje słowa, jakie dał wyborcom. Jacques Chirac i Francois Hollande już przed wyborami zapowiadali, że nie przeprowadzą żadnych zmian. W 2007 r. Nicolas Sarkozy zdobył Pałac Elizejski z programem reform, ale od razu ogłosił, że nie zamierza ich wprowadzić w życie. Macron przynajmniej na razie wypełnia, to co zapowiedział.

Pozorna zgoda między Francją i Niemcami

W pierwszym wielkim wywiadzie od objęcia prezydentury, jakiego udzielił tygodnikowi „Le Point", Emannuel Macron wzywa do radykalnej zmiany polityki prowadzonej przez ostatnie dziesięć lat w Unii. Jego zdaniem wspólnota powinna odzyskać „podmiotowość", w znacznie większym stopniu kształtować globalizację, niż tylko odczuwać jej skutki.

Jednym z kluczowych sposobów, aby to osiągnąć, ma być przebudowa unii walutowej. W szczególności prezydent proponuje powołanie dużego budżetu strefy euro wartego „kilka procent dochodu narodowego" krajów, które podzielają wspólny pieniądz. Jego zadaniem byłoby niwelowanie rosnących różnic w poziomie rozwoju członków Eurolandu. Za bieżącą politykę gospodarczą unii walutowej odpowiadałby minister finansów strefy euro, który zasiadałby w Komisji Europejskiej. Cały mechanizm kontrolowałby natomiast parlament unii walutowej. Macron zapowiedział, że zaraz po wyborach w Niemczech pod koniec września przedstawi „kilkadziesiąt konkretnych propozycji w tej sprawie".

Na wtorkowej konferencji prasowej w Berlinie Angela Merkel pozornie poparła taką wizję. Ale w praktyce kanclerz odrzuca to, co w Niemczech zwykło się nazywać „unią transferową". W jej przekonaniu jeśli ma powstać budżet strefy euro, to „bardzo ograniczony". Zaś minister finansów Eurolandu miałby się zajmować tylko poprawą konkurencyjności krajów członkowskich. Natomiast odrębny parlament, jeśli miałby powstać, to z grona deputowanych Parlamentu Europejskiego.

Merkel chce więc zasadniczo kontynuować obecną politykę reform w unii walutowej, a nie decydować się na radykalną reformę. Jak podkreśla, „wzrost gospodarczy przyspiesza, bezrobocie spada, jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji niż kilka lat temu". A więc niemiecka wizja Europy, uważa kanclerz, się sprawdza.

Alain Duhamel, chyba najbardziej szanowany francuski politolog, mówi o „najważniejszej batalii w trakcie całej kadencji prezydenta". W czwartek równo w południe jego premier Edouard Philippe przedstawił założenia radykalnej reformy zasad zatrudnienia, która ma wreszcie ograniczyć liczbę osób pozostających bez pracy.

– Francja jest krajem praworządności socjalnej i takim pozostanie. Ale musimy też wziąć pod uwagę sytuację, w jakiej się znajdujemy: kraju, który od dziesiątków lat musi żyć z masowym bezrobociem – zapowiedział szef rządu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Przywódcy Belgii i Czech ostrzegają UE przed rosyjską dezinformacją
Polityka
Ban dla TikToka razem z pomocą Ukrainie i Izraelowi. Kongres USA uchwala przepisy
Polityka
Kaukaz Południowy. Rosja się wycofuje, kilka państw walczy o wpływy
Polityka
USA i Wielka Brytania nakładają nowe sankcje na Iran. „Jesteśmy o krok od wojny”
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Nie puszczają urzędników nawet na Białoruś. Moskwa strzeże swoich tajemnic