Sławomir Horbaczewski: Ostatnia chwila na wsparcie innowacji

W kształtowaniu długoterminowych trendów i zmian gospodarczych kluczową rolę odgrywać musi rząd, a nie wolnorynkowa samoregulacja gospodarki.

Publikacja: 20.09.2017 19:00

Sławomir Horbaczewski: Ostatnia chwila na wsparcie innowacji

Foto: materiały prasowe

W wyniku dynamicznego rozwoju w ostatnich 25 latach Polska wykorzystała większość prostych rezerw rozwojowych, które umożliwiły istotne zmniejszenie dystansu do krajów starej Unii. Okres ten został wykorzystany na dynamiczny rozwój naszej gospodarki, ale niepozbawiony wad. Ze względu na brak wystarczającego kapitału krajowego, przestarzałą strukturę gospodarki i decyzje polityczne – przyspieszona prywatyzacja i wybór modelu reform gospodarczych opartego na szokowej terapii – gospodarka polska rozwijała się przede wszystkim jako zaplecze produkcyjno-usługowe rozwiniętych gospodarek Zachodu, zwłaszcza niemieckiej. Podstawowym argumentem dla zagranicznych koncernów przemawiającym za inwestycjami w Polsce była, oprócz dogodnego położenia geograficznego blisko centrum gospodarczego Europy (Niemiec), tania siła robocza przy względnie dużym udziale osób relatywnie dobrze wykształconych.

Skarb demograficzny

Gwałtowna reforma gospodarcza wczesnych lat 90. spowodowała m.in. dramatyczny wzrost bezrobocia. Jednak największym źródłem wartościowych i tanich pracowników nie były osoby zwalniane z likwidowanych lub prywatyzowanych i restrukturyzowanych przedsiębiorstw, ale wchodzące na rynek pracy kolejne roczniki wyżu demograficznego, coraz lepiej wykształcone i przygotowane do funkcjonowania w gospodarce rynkowej. Był to również czas, kiedy granice pozostawały zamknięte dla masowej emigracji zarobkowej. W warunkach wysokiego bezrobocia i coraz większej podaży rąk do pracy wytworzyła się idealna sytuacja dla firm zagranicznych lokujących w Polsce produkcję i usługi realizowane na rzecz koncernów.

Proces ten pozwolił w okresie kilkunastu lat unowocześnić gospodarkę, która zaczęła produkować towary znajdujące popyt na świecie. Jednocześnie jednak taki model rozwoju zablokował powszechny proces budowy kapitału krajowego. Nieliczni polscy biznesmeni uczestniczący w dużych prywatyzacjach byli tylko pośrednikami w przejmowaniu atrakcyjnych firm przez zagranicznych inwestorów. Dlatego nie mamy w Polsce wielu firm, których marka byłaby zauważana na rynkach światowych.

Wyczerpanie rezerw prostych w postaci dostępnej kompetentnej i najczęściej młodej siły roboczej jest największym wyzwaniem dla polskiej gospodarki. Problem ten narasta, gdyż otwarcie granic po wstąpieniu do UE wyssało z Polski kilka milionów młodych i zaradnych osób, które po długim pobycie na emigracji ułożyły sobie życie, założyły rodziny i nie planują powrotu. Zmiany demograficzne i kurczący się napływ nowych roczników na rynek pracy powodują, że pracodawcy mają coraz większe problemy ze skompletowaniem załóg. Niebawem może to zniechęcać do Polski jako miejsca lokowania inwestycji wymagających dużej liczby niżej opłacanych pracowników.

Naturalne procesy gospodarcze oraz skuteczna polityka społeczna obecnego rządu prowadzą do zwiększania dochodów obywateli, także tych, którzy dotychczas stanowili źródło taniej siły roboczej. Tym samym rozpoczął się proces wychodzenia z grupy państw oferujących łatwo dostępnych nisko płatnych, ale sprawnych, pracowników.

Albo struktura naszej gospodarki będzie ulegać stopniowej reorganizacji w kierunku wytwarzania coraz większej ilości produktów i usług o coraz większej wartości dodanej, albo dojdzie do poważnego ograniczenia możliwości jej rozwoju. Nie oznacza to, że przestanie się ona rozwijać, ale dynamika, jaką będzie osiągała, jedynie nieznacznie przekroczy tempo wzrostu gospodarki niemieckiej. Tyle że my pod względem poziomu rozwoju jesteśmy jeszcze daleko za najbogatszymi krajami UE.

Problemów tych nie da się rozwiązać imigracją pracowników z Ukrainy. Stanowią oni element stabilizujący i wypełniający braki na polskim rynku pracy, jednak zniesienie wiz dla nich do strefy Schengen powoduje spadek atrakcyjności naszego kraju jako miejsca pobytu. W starej Unii są lepsze warunki płacowe i socjalne.

To ostatnia chwila na wsparcie transformacji gospodarki, zwiększenie jej innowacyjności i udziału produktów i usług o wysokiej wartości dodanej. Wynikiem będzie zmniejszenie masowego popytu na pracę na stanowiskach podstawowych, a zwiększenie – na wysoko kwalifikowanych specjalistów. Firmy oferujące skomplikowane produkty i usługi będą tworzyć wysoko płatne stanowiska, a gospodarka utrzymywać wysokie tempo rozwoju umożliwiające dalsze zmniejszanie dystansu do najbardziej rozwiniętych krajów.

Kapitał liczy na okazje

Proces ten, jak wszystkie zmiany społeczno-gospodarcze stopniowy, powinien być obliczony na kilkanaście lat i jest niezbędny dla przyszłości kraju. W kształtowaniu długoterminowych trendów i zmian gospodarczych kluczową rolę odgrywać musi rząd, a nie wolnorynkowa samoregulacja gospodarki, gdyż w zglobalizowanym świecie kapitał bez oglądania się na interesy państw i lokalnych społeczności bezwzględnie wykorzystuje okazje, a w przypadku identyfikacji lepszych warunków dla prowadzonego biznesu decyduje o relokacji.

Koncerny działające w Polsce mają centrale w innych krajach, najczęściej tam, gdzie ich biznes miał swoje początki. I wbrew fałszywemu twierdzeniu, że kapitał nie ma narodowości, najbardziej atrakcyjne i strategiczne działalności (np. badania i rozwój) pozostawiają właśnie w centrali.

Tymczasem wśród podstawowych wyzwań stojących przed polską gospodarką i rządem są niskie nakłady na naukę liczone w relacji do PKB (nakłady budżetowe i te ponoszone przez firmy na R&D), brak silnych kapitałowo firm prywatnych, które miałyby możliwość realizacji skomplikowanych badań i komercjalizacji ich wyników, niska efektywność lub brak inicjatywy w zakresie rozwiązań innowacyjnych w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, niska pozycja polskiej nauki w skali UE i świata. Uniwersytety znajdują się na bardzo odległych pozycjach w rankingach międzynarodowych, a instytuty naukowe są nieefektywne w komercjalizacji wypracowywanych rozwiązań. Zbyt małe pieniądze są przeznaczane przez państwo na wsparcie gospodarki i nauki polskiej.

Autor był w przeszłości prezesem Banku Energetyki i dyrektorem Centrum Operacji Kapitałowych Banku Handlowego w Warszawie.

W wyniku dynamicznego rozwoju w ostatnich 25 latach Polska wykorzystała większość prostych rezerw rozwojowych, które umożliwiły istotne zmniejszenie dystansu do krajów starej Unii. Okres ten został wykorzystany na dynamiczny rozwój naszej gospodarki, ale niepozbawiony wad. Ze względu na brak wystarczającego kapitału krajowego, przestarzałą strukturę gospodarki i decyzje polityczne – przyspieszona prywatyzacja i wybór modelu reform gospodarczych opartego na szokowej terapii – gospodarka polska rozwijała się przede wszystkim jako zaplecze produkcyjno-usługowe rozwiniętych gospodarek Zachodu, zwłaszcza niemieckiej. Podstawowym argumentem dla zagranicznych koncernów przemawiającym za inwestycjami w Polsce była, oprócz dogodnego położenia geograficznego blisko centrum gospodarczego Europy (Niemiec), tania siła robocza przy względnie dużym udziale osób relatywnie dobrze wykształconych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację