Jordan Spieth gra znakomicie. W piątek jako jeden z nielicznych w deszczu i wietrze zaliczył rundę poniżej par: 69 uderzeń (-1), w sobotę, już przy wybaczającej pogodzie, powtórzył świetny wynik z czwartku – 65 (-5) i jest liderem z łącznym wynikiem -11 (199 uderzeń), co daje mu trzy punkty przewagi nad Mattem Kucharem oraz już sześć nad Brooksem Koepką i Austinem Connely'm.
Amerykański lider zbiera zasłużone pochwały, ale bohaterem trzeciej rundy został także ktoś inny – golfista z RPA Branden Grace, który po raz pierwszy w kronikach Wiekiego Szlema, nie tylko The Open, osiągnął 62 uderzenia.
To wynik do wielkich kronik golfa, trzeba było nań czekać 157 lat i 442 turnieje wielkoszlemowe. Na tę niezwykłą rundę Grace'a złożyło się 8 birdie (wyników o uderzenie mniej od normy dołka) i 10 wyników równych normie (par). Rezultat 63 w rundzie Wielkiego Szlema osiągnęło 31 golfistow, ostatnim był Justin Thomas w czerwcu – podczas trzeciej rundy US Open.
Spieth miał w sobotę dokonałę rundę, zakończoną efektownym birdie na dołku nr 18 i pozostał jedynym, który w turnieju codziennie grał lepiej od normy pola (par 70). W niedzielę w ostatniej grupie wyjdzie na angielskie pole z Mattem Kucharem, starszym o 16 lat golfistą z Florydy, brązowym medlaistą olimpijskim z Rio.
Grupa pościgowa jest dość liczna, jest w niej, na dzielonym z obecnym mistrzem US Open Brooksem Koepką 20-letni Kanadyjczyk Connely, którego ze Spiethem łączy wspólny trener – Cameron McCormick.